Strony

4 paź 2014

Jedz jałbka!

Dałem się strollować Media Markt Polska i stałem się narzędziem reklamowym w ich rękach. Mają mnie!

A teraz głosem Michała Fajbusiewicza przeprowadźmy rekonstrukcję zdarzeń.

Zaczęło się w czwartek, 2 października. Jechałem ulicą Puławską w Warszawie, gdy nagle zobaczyłem taki oto billboard:

Post użytkownika Marcin Perfuński.


O co chodzi? W sobotę 4 października na terenie sklepu Media Markt w Centrum Handlowym Okęcie w Warszawie został otwarty pierwszy w Polsce Apple Shop. O tym, że to nastąpi, wiadomo już od jakiegoś czasu, więc kampania zapowiadająca wydarzenie (bo to jednak spore wydarzenie) nie jest żadnym zaskoczeniem.

Ale billboardy z literówką? I to tak rażącą??? Beka z Media Markt! :D

No więc jednak nie.

Po tym, jak wrzuciłem zdjęcie na Instagram i prywatny profil na Facebooku, odezwały się głosy sugerujące, że to wręcz niemożliwe, żeby puścić takiego babola w tak prostej kreacji dla tak wielkiego klienta. W międzyczasie radośnie share'owałem zdjęcie dalej, tagując fanpage publikujące reklamowe wpadki. Zdjęcie wrzuciłem też na fanpage Media Markt z pytaniem, czy to zaplanowane działanie.
W pewnym momencie fotka zaczęła żyć własnym życiem i przekroczyła nawet granice Polski.

Z ciekawości puściłem też share'a do zamkniętej grupy dyskusyjnej o social mediach z pytaniem, czy to wpadka, czy może zamierzona akcja? Wątpliwości podzieliła większość komentujących.

Po jakimś czasie odezwała się Ewelina Maciesza, senior event manager z agencji Polymus. Nie znamy się, ale okazuje się, że mamy do siebie blisko. Oboje mieszkamy na południe od Warszawy (ona dalej, ja bliżej) i jedziemy tą samą ulicą do pracy.


Ewelina miała okazję zobaczyć wszystkie billboardy z kampanii. Faktycznie, jest ich więcej i układają się w pewien logiczny ciąg:

Następnego dnia rano odpowiedział administrator fanpage'a Media Markt. Zrobił to w taki sposób, że nie wiedziałem, czy faktycznie jest zaskoczony, czy może się ze mną droczy:
No cóż, nie czekałem, aż sprawdzą. Sam pojechałem i zrobiłem zdjęcie każdemu billboardowi:
Nie wiem, czy w tym czasie ktoś z Media Markt faktycznie pofatygował się na ulicę Puławską. Przypuszczam, że administrator fanpage'a po prostu zapytał osoby odpowiedzialne za kampanię outdoorową, o co chodzi z tym błędami. No i się dowiedział, bo cztery godziny później dostałem kolejną odpowiedź:
Zrozumiałem. Stałem się ofiarą własnego miejsca zamieszkania. Wjechałem na ulicę Puławską pod koniec serii billboardów i nie dostrzegłem kontekstu. Zostałem strollowany i wykorzystany przez Media Markt jako nośnik virala. Pchnąłem w świat social media news o otwarciu pierwszego Alppe... przepraszam, Apple Shopu w Polsce. Cóż z tego, że z niby błędem. Zainteresowani i tak wiedzieli o co chodzi i stawili się dzisiaj na Alei Krakowskiej 61. Tym bardziej, że tego dnia sprzęty Apple są do kupienia nawet z 15 proc. rabatem.

Pomysł na kampanię outdoorową z błędnymi billboardami był trochę ryzykowny, ale ostatecznie może się opłacić. Być może więcej osób zrobiło podobne zdjęcie i podzieliło się nim ze znajomymi w serwisach społecznościowych. Wszyscy się pośmiali przy porannej kawie z "Jałbka", a potem co niektórzy i tak zapisali w kalendarzach, że w sobotę trzeba wstać nieco wcześniej, żeby zająć miejsce w kolejce do Apple Shop.

Zresztą, wystarczy podsumować statystyki wędrowania mojego zdjęcia po Fejsie (do 4 października):
- na moim prywatnym profilu (726 znajomych, 1537 obserwujących): 100 lajków, niemal 30 komentarzy i 13 bezpośrednich udostępnień;
- na fanpage'u Get More Social (72 tys. fanów): 1200 lajków, prawie 50 komentarzy i 55 udostępnień;
- na fanpage'u Gramatyczni Naziści (66 tys. fanów): 1700 lajków, 80 komentarzy i 63 udostępnienia.

O tych wiem. A ile jest pozostałych? Apple Shop raczy wiedzieć.

I jeszcze jedna refleksja na koniec, ważna również dla mnie. Warto przed wpuszczeniem czegoś w wirtualny świat sprawdzić kilka razy, zapytać, skonsultować, poddać ocenie - zrobić wszystko, by upewnić się, że nie publikujemy nieprawdy lub informacji wyrwanej z kontekstu. Albo wyrwanej z serii billboardów. Bo potem się okaże, że taki Media Markt to faktycznie sklep nie dla mnie, if you know what I mean. ;)


Tekst i zdjęcia
Marcin Perfuński
arenakultury@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz