Kim jesteś? Jesteś zwycięzcą! Źródło: YouTube |
Kim był do niedawna Piotr Blandford? Nikim istotnym. Kim będzie w przyszłości? Prawdopodobnie nikim istotnym. Kim jest teraz? Jest zwycięzcą!
Wraz z końcem września miną dwa tygodnie od wybuchu fenomenu Piotra "Jesteś zwycięzcą!" Blandforda. Postanowiłem zrobić małe case study nie tyle jego postaci, co raczej szumu, jaki niespodziewanie wokół siebie wywołał.
Kim jesteś?
Wszystko zaczęło się 14 maj 2013 roku. Niejaki Piotr Blandford, stawiający pierwsze kroki w marketingu sieciowym, zakłada konto na YouTube i wrzuca swój pierwszy filmik:Po nim dorzuca jeszcze kilka innych, skrojonych według tej samej konwencji: zbliżenie na kartkę z wypisanymi adresami internetowymi, odjazd kamery i monolog Piotra. Nie obejrzycie ich. Zostały usunięte. Dlaczego? Prawdopodobnie będą teraz dostępne odpłatnie, ale o tym za chwilę.
Sumaryczne wyświetlenia filmiku od 14 maja 2013 r. Źródło: YouTube |
Pierwszy film nie podbija Internetu. Przez kilka miesięcy odtworzenia są tak śladowe, że historyczne statystyki na YT są właściwie płaskie (wykres powyżej). Po prostu zero.
Jesteś zwycięzcą!
Nagle w połowie września Piotr Blandford staje się gwiazdą. Jego film trafia na Facebooka. Ludzie go share'ują, najczęściej z komentarzem "Kim jesteś?" albo "Jesteś zwycięzcą!". Statystyki wystrzeliwują w górę. Po dwóch tygodniach jest już półtora miliona odtworzeń, ponad osiemset subskrypcji kanału Piotra i ponad tysiąc udostępnień.Historia wzrostu subskrypcji profilu Piotra. Źródło: YouTube |
Kwestią czasu było zmonetyzowanie tej niespodziewanej popularności. Kto skorzystał z okazji? MentalWay, firma szkoleniowa Michała Wawrzyniaka.
Prawa należą do Piotra i wydaje się, że stroną faktycznie zarządza on sam. Skąd to wiadomo? Bo Piotr tak samo pisze jak mówi, czyli niechlujnie. W tekstach roi się od błędów interpunkcyjnych, brakuje czasem pojedynczych słów. Mimo to możemy przeczytać buńczuczną zapowiedź wykupu dostępu to filmów coachingowych VOD (Już wkróce!) i zachętę do współpracy biznesowej, czyli tak naprawdę dołączenie do sieci sprzedażowej Piotra.
Co dalej?
Moim zdaniem nic. Ze zjawiska pod nazwą Piotr "Jesteś zwycięzcą" Blandford nic więcej nie da się wydusić. Dlaczego?- Ten "produkt" po prostu nie ma potencjału. Bo czy Piotr może nas jeszcze czymś zaskoczyć? Nowym motywacyjnym filmikiem? Nową reklamą? Nie sądzę... Każda taka inicjatywa będzie co najwyżej odcinaniem kuponów od popularności filmu "Jesteś zwycięzcą!". Bez nawiązania do niego nie będzie miała mocy, a nowego zjawiska Piotr raczej nie wykreuje.
- Poza tym szum wokół Blandforda jest wybitnie chwilowy. Dość dobrze pokazuje to statystyka udostępnień YouTube - po kilkudniowym zachwycie social mediowym share'owanie znów spadło niemal do zera.
Dzienna liczba udostępnień filmu. Wyraźnie widać nagły wzrost zainteresowania,
chwilową stabilizację na wysokim poziomie i szybki spadek. Ostatni delikatny wzrost
spowodowała reklama MentalWay.
Źródło: YouTube - Czy oprócz MentalWay ktoś jeszcze mógłby pokusić się o zarobienie na Blandfordzie? Może Media Markt? W 2008 roku ta sieć sklepów wypuściła reklamy z Gracjanem Roztockim i Rolandem Pieczkowskim, dziwakami znanymi z Internetu lub telewizyjnych talent show. Czy mógłby dołączyć do nich Piotr Blandford? Raczej nie. To nie ten kaliber rozpoznawalności. Gracjan swego czasu odbył voyage po telewizjach, a Roland wypłynął na "Idolu". Obaj są więc kojarzeni z tradycyjnych mediów. Blandford istnieje tylko w sieci.
- Na wykorzystanie szumu wokół Blandforda jest już za późno. Firma MentalWay opublikowała swoją reklamę 24 września, a więc dziewięć dni po wybuchu mody na "bycie zwycięzcą". To i tak kilka dni po czasie. Film Piotra ma już ponad półtora miliona odsłon, zaś reklama z nim ledwo 12 tysięcy. To słaby wynik, zważywszy na to, że niektóre parodie obejrzano już po kilkaset tysięcy razy!
- Dla MentalWay flirt z Blandfordem może odbić się czkawką. Bo niby reklama w Internecie zaistniała (dzięki niej dowiedziałem się, że taka firma istnieje i kim jest Michał Wawrzyniak), ale jaką gębę jej to dorabia? Wszak popularność filmiku nie wynikła z błyskotliwości głównego bohatera, tylko raczej jego pociesznej nieporadności. Internauci po prostu toczyli z niego bekę. Niby sam Michał Wawrzyniak nie jest ponurakiem, a jego szkolenia przypominają show niż nudny wykład, tym niemniej nie sądzę, by wykorzystanie fame'u Blandforda dodało MentalWayowi prestiżu. Może się to skończyć jak głośne warsztaty Click Apps z panem Jackiem Żakiem, autorem fanpage'a Dodawanie firm do google maps. Miało być śmiesznie, wyszło żenująco, a smród za Click Apps ciągnie się do dzisiaj.
- Na koniec - czy szum wokół Blandforda nie zaszkodzi samej branży MLM? Oglądając filmik "Jestem zwycięzcą!" wcale nie poczułem się zmotywowany. Wręcz przeciwnie. Tak jak w latach dziewięćdziesiątych XX wieku przypadek Amwaya i filmu "Witajcie w życiu" skutecznie zniechęcił mnie do marketingu sieciowego, tak Piotr Blandford to zniechęcenie pogłębił. Boję się takich praktyk motywacyjnych, boję się takich ludzi. Nie widzę w Piotrze człowieka sukcesu, a raczej kogoś do bólu przeciętnego, który powtarzaniem w kółko tych samych słów próbuje wmówić sobie kim chciałby być. Takie wykoślawione programowanie neurolingwistyczne. Trochę na granicy szaleństwa...
I teraz najlepsze. Ja tu sobie piszę swoje refleksje i snuję wizje, a Internet i tak wie lepiej. Okazuje się, że moich obaw nie popiera większość użytkowników social media. Z monitoringu SentiOne wynika, że ponad 75 proc. internautów odbiera Piotra Blandforda pozytywnie:
Analiza sentymentu pokazuje, że po pierwszej fali hejtu liczba negatywnych komentarzy wyraźnie spadła i już się nie podniosła. Za to liczba pozytywnych komentarzy delikatnie wzrosła po wrzuceniu na YT reklamy MentalWay. Źródło: SentiOne, 30.10.2013 |
Pozdrawiam,
Marcin Perfuński
Zapraszam do polubienia fanpage'a ARENA KULTURY:
www.facebook.com/ArenaKultury
Bądź na bieżąco z tym, co dzieje się na blogu. Otrzymuj informacje, które na blogu nigdy się nie znajdą. Transmedia!
www.facebook.com/ArenaKultury
Bądź na bieżąco z tym, co dzieje się na blogu. Otrzymuj informacje, które na blogu nigdy się nie znajdą. Transmedia!
Popieram w całej rozciągłości tematu.
OdpowiedzUsuń