Strony

14 gru 2014

Gdy nie było "Teleranka"...

Źródło zdjęcia: Fakt.pl
Tego dnia pojechaliśmy z mamą tramwajem do jej koleżanki. Ponieważ nie było "Teleranka", trochę się nudziłem.

Koleżanka miała syna Pawła i mieliśmy razem się bawić. Nie dojechaliśmy. Wojsko zablokowało tory. Jeszcze nie wszyscy zdawali sobie sprawy z tego, że to stan wojenny i że lepiej siedzieć w domu. Dopiero się go "uczyliśmy".

Pamiętam, że mijaliśmy Kino Moskwa. Napisu "Czas Apokalipsy" nie pamiętam, zresztą nie zrozumiałbym dwuznaczności tego szyldu. Pamiętam za to ten transporter opancerzony i koksowniki.

Z tej podróży zapamiętałem jeszcze jedną scenę. Tramwaj zatrzymał się, a na poboczu stał Star. Żołnierze "pakowali" do niego jakichś ludzi, którzy stali grzecznie w kolejce. Mówię do mamy: "Pać, kolejka! Mozie my teś śtaniemy?". Wtedy kolejka oznaczała, że w sklepie jest coś wartościowego. Tyle, że akurat ten "sklep" nic nie sprzedawał - raczej zabierał...

Gdy myślę o tym wszystkim, śmieję się. Dlaczego? Bo to moje absolutnie pierwsze wspomnienie. Miałem wtedy 4 lata i taki właśnie mam przebłysk z czasów dzieciństwa. Nie bajki, nie zabawki, nie wygłupy z tatą, nie granie w piłkę - tylko stan wojenny. Dzięki, generale!

Marcin Perfuński

1 komentarz: